sobota, 14 maja 2011

"Nie ma o czym mówić" M. Szarejko


   Książka Marty Szarejko jest malutka, niepozorna, można ja przeczytać bardzo szybko. Zapomnieć o niej nie jest już tak łatwo.
   Każdy ze szkiców to nowa twarz. Twarz, na którą na co dzień nie zwracamy uwagi, albo od której odwracamy wzrok. Spotykamy je na dworcach, przystankach, w podziemnych przejściach i czym prędzej omijamy. Tymczasem autorka każe nam przystanąć, przyjrzeć się im i posłuchać historii, które nam opowiedzą – Cyganka zwierzająca się ze swoich snów, Don Ivo – włoski mafioso rodem z Warszawy, wymachujący rękami Rupert i wielu innych… takich historii i miejskich legend jest mnóstwo.
   Nie jest to książka którą czyta się przyjemnie, a tym bardziej nie na poprawę humoru. Za to robi na czytającym (przynajmniej na mnie zrobiła) duże wrażenie. I chociaż całość wydaje mi się nierówna, to fragmenty, w których autorka pozwala mówić samym bohaterom, nie wciska ich wypowiedzi w sztywne ramy zdania, pozwala im przeklinać, donosić na siebie i kłócić się, uważam za naprawdę dobry kawałek polskiej literatury i gratuluję tak udanego debiutu.

Za możliwość przeczytania  książki dziękuję Wydawnictwu AMEA.

1 komentarz:

  1. Jak pisałam już gdzieś na blogu: po tą pozycję raczej nie sięgnę, bo nie zachęca mnie w niej nic na obecną chwilę. Czuję, że na tą lekturę trzeba poświęcić dużo odpowiedniego czasu, którego nie mam teraz w ogóle, więc może w innym czasie po nią kiedyś sięgnę.

    OdpowiedzUsuń