wtorek, 2 października 2012

"Australia. Gdzie kwiaty rodzą się z ognia" Marek Tomalik

Wraz z końcem lata trafiła do mnie niespodziewana "Włóczykijka". Tym razem okazała się być biletem w odległą podróż do samej Australii - na Ziemi dalej się już nie da.
Autor jest  niestrudzonym podróżnikiem, szukającym coraz to nowych wrażeń, a sama książka niezgłębionym i zaskakującym źródłem wiedzy o kraju, jego historii, mieszkających w nim ludziach i ich życiu. Bez tej książki nigdy nie dowiedziałabym się że bumerang wcale nie został wynaleziony w Australii. Czym żywić się w odludnym buszu, gdzie szukać wody na pustyni, jak znaleźć największy na świecie opal, czy jak zdjąć z felgi zapieczoną oponę - to tylko niektóre z przepisów, które poznałam czytając "Australię". Ten najbardziej odległy nam kontynent dzięki opowieściom autora okazał się być zaczarowanym miejscem o przebogatej historii i kulturze, poprzecinanym tajemniczymi "ścieżkami snu", na które naprawdę warto czasami wkroczyć.

Od kilku książek obserwuję u siebie małą niechęć do powieści, dlatego teraz wybieram się w kolejną podróż - tym razem legendarną drogą 66, tam na pewno też wiele mnie zaskoczy.