niedziela, 18 października 2015

"Antologia polskiego reportażu XX wieku"

Nie ukrywam, że to ważna data w moim czytelniczym życiu. Oba tomy towarzyszyły mi przez długie miesiące a od dziś będą leżały obok siebie na honorowym miejscu. A co najważniejsze - niedługo pojawi się obok nich trzecia część antologii, na którą już czekam.
Bardzo dużo dało mi to doświadczenie. Reportaż poznawałam jako dziecko czytając o podróżach Arkadego Fiedlera, później przyszła fascynacja Kapuścińskim, dzięki której coraz częściej wybierałam literaturę faktu. Robiłam to raczej wyrywkowo, podczytując nowości polecane w radio i na innych blogach. Antologia pokazała mi, jak szeroki wybór daje polski reportaż. Nakierowała mnie na kilka nazwisk i tematów, na które inaczej nie zwróciłabym uwagi. I chociaż beletrystyka nadal zajmuje pierwsze miejsce na mojej liście to nie jest ono już aż tak pewne.
Już będąc w trakcie czytania Antologii znacznie wzrosło moje zainteresowanie reportażem i coraz więcej ich pojawia się na moich półkach i czytniku. Wynotowanych mam kilka pozycji, które będę próbowała w najbliższym czasie zdobyć i przeczytać.
Od przeczytania pierwszego tomu minęło już kilka miesięcy, ale z drugim jestem na świeżo i dokładnie wiem, czego szukać :)
Moje ulubione pozycje z listy to na pewno Andrzej Mularczyk, Wiesław Łuka (historia zbrodni połanieckiej mrozi mi krew do dziś), Antoni Słonimski, Ksawery Pruszyński, Zbigniew Święch, Wojciech Jagielski i wielu, wielu innych.
Całość ma bardzo konkretną formułę, która niesamowicie poszerza wiedzę o reportażu i autorach oraz zachęca do poszukiwania i czytania innych pozycji. Podsumowując - 100/XX to genialny sposób na propagowanie reportażu, nie tylko polskiego.
A Wam jak się czytało Antologię? Wygodnie z nią w łóżku?



czwartek, 2 kwietnia 2015

"Jedwabnik" R. Galbraith

    Kolejny tom historii o Cormoranie Strike'u pochłonęłam w ciągu kilku dni. Z Maciejem Stuhrem, Cormoranem i Robin spędziłam kilka przyjemnych godzin w aucie czekając w korkach oraz w mieszkaniu na urządzając wiosenne porządki. Dzięki temu nawet mycie okien, za którym normalnie nie przepadam, stało się przyjemne.
    Tym razem zagadka, którą rozwiązuje detektyw jest równie spektakularna a zarazem znacznie bardziej krwawa niż poprzednia. Tym razem Strike szuka zaginionego pisarza. Przed zaginięciem ukończył on pisanie kolejnej powieści,w której oczernił wiele osób ze swojego otoczenia. Czy któraś z obrażonych osób nie zniosła słów krytyki? A może zdradzana żona doszła do kresu cierpliwości. Komu kontrowersyjny literat najbardziej zaszedł za skórę?
   Strike i Robin wnikliwie badają sprawę, zgłębiając tajniki literackiego środowiska. Przy okazji rozwijają się ich postaci, coraz lepiej poznajemy ich oboje i zaczynamy się do nich przyzwyczajać.
    Ze zniecierpliwieniem czekam na kolejną część ich historii. Mam nadzieję, uda mi się rozwiązać, zanim zrobią to oni. Niestety na trzecią część będę musiała jeszcze trochę poczekać...

sobota, 14 marca 2015

"Wołanie kukułki" R. Galbraith

Pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby jej autorką nie była J.K. Rowling. "Trudny wybór", jej poprzednia książka dla dorosłych, umocnił moje przywiązanie do jej twórczości. I nie wiem, co musiałoby się stać, żebym to zmieniła.
Sam fakt, że spodobała mi się tak bardzo, ze postanowiłam opisać to tutaj po długiej przerwie powinien o czymś świadczyć.
Autorka stworzyła intrygującą i budzącą sympatię postać Cormorana Strike'a, mężczyznę po przejściach, który po kolejnym niepowodzeniu od nowa staje na nogi... a dokładniej na nogę, ponieważ pobyt na wojnie "kosztował go utratę prawej nogi" jakby sam powiedział. Cormoran jest prywatnym detektywem. A w chwili, kiedy go poznajemy jego firma niespecjalnie prosperuje... Ciąg wydarzeń, który następuje po krótkim wprowadzeniu czytelnika w sytuację jest bardzo misternie skonstruowany. Chociaż starałam się z całych sił, nie udało mi się wykryć sprawcy zbrodni przed detektywem.Podziwiałam za to kunszt autorki, której twórczość dorasta razem ze mną. Dawno temu wprowadziła mnie do świata magii i czarodziejstwa, dziś dzięki niej coraz bardziej zaczynam doceniać powieści kryminalne.
"Wołanie kukułki" w wykonaniu Macieja Sthrua pochłonęłam w kilka pochmurnych wieczorów i poranków, kiedy uprzyjemniał mi drogę do pracy. Nieraz stojąc w korku wybuchałam śmiechem a po dotarciu na miejsce siedziałam w samochodzie, żeby dokończyć rozdział. Aktor zrezygnował z prostego odczytania prozy na rzecz kreatywnego rozwiązania - różnicuje głos dopasowując go do charakteru mówiącej postaci. Brzmi to raz zabawnie, raz bardziej mrocznie - słuchało mi się go z ogromną przyjemnością. Oczywiście zaczęłam już słuchanie drugiej części przygód zagadkowego detektywa i jego inteligentnej, choć nieco ciekawskiej asystentki Robin.

Polecam!