czwartek, 18 sierpnia 2011

"Pani Bovary" Gustav Flaubert

   Ciągle mam wrażenie, że czytając nadrabiam zaległości. Jest mnóstwo książek, które wiem, że powinnam znać. Pytanie tylko, kiedy wreszcie uda mi się je nadrobić? Na szczęście mam do dyspozycji nieograniczoną ilość książek, więc pewnie nigdy moje nadrabianie się nie skończy, co bardzo mnie cieszy.
   Tym razem uznałam, że powinnam poznać "Panią Bovary", dlatego wybrałam ją podczas ostatniej wizyty w bibliotece. Trafiło mi się piękne, stare wydanie, którego okładka pięknie komponowała się z moją pościelą. Bajka. Leżąc w mojej różowiutkiej pościeli przenosiłam się wieczorami do XVII-wiecznej Francji. Do falban, kokard, sukien i kapeluszy Emmy Bovary oraz do jej miłosnych przeżyć. Nie lada gratka! Zachwycił mnie sposób w jaki autor opisuje przedstawiony w powieści świat. Dokładność szczegółów jest niesamowita. Ułatwia to czytelnikowi odnaleźć się w nowym otoczeniu i robi ogromne wrażenie.
"A zresztą nie warto niczego szukać, wszystko jest kłamstwem. Każdy uśmiech kryje ziewnięcie nudy, każda radość - przekleństwo, każda przyjemność - niesmak, a najgorętsze pocałunki pozostawiają na wargach jedynie nieosiągalne pragnienie jeszcze wyższej rozkoszy."
   Najbardziej ujął mnie delikatny humor, odrobina groteski, którą pisarzowi udało się przemycić między wiersze. Dzięki temu obraz społeczeństwa uzyskuje dodatkowy wymiar i staje się pełniejszy, wyczuwalna staje się krytyka niektórych zachowań. Chociaż Flaubert nie ma tendencji do "mieszania się" i włączania swojej osoby, pozostaje raczej z boku.
   Nie chcę pisać o wydarzeniach opisanych w powieści, ponieważ większości z Was są ona znane. Dla mnie jest to opowieść o niespełnionych marzeniach i niespełnionej choć burzliwej miłości. Chylę czoła przed kunsztem pisarza i polecam całym sercem.

8 komentarzy:

  1. To prawda, że ,,Pani Bovary,, nabiera dopiero wtedy pełnego sensu, gdy rozpatrujemy ją w kategoriach groteski. W końcu to pierwsza z powieści krytykujących mieszczaństwo, autor miał po jej napisaniu spore kłopoty :)
    Ja również mam wrażenie, że czym, więcej czytam, tym więcej do przeczytania :]

    OdpowiedzUsuń
  2. Czytałam kiedyś, jeszcze na studiach... Książka mi się podobała chociaż p. Bovary wzbudzała we mnie zmienne emocje...

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstyd się przyznać ale nie czytałam tej książki chodź od dawna mam ochotę. Ja również ciągle nadrabiam, szkoda że moja pracą nie jest czytanie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podobnie jak Jusssi - wstydzę się, że nie czytałam,ale mam w planach ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Oj "Pani Bovary" nie wspominam zbyt dobrze. Bohaterka była dla mnie niezwykle irytująca, co sprawiało, że w ogóle nie chciałam wracać do czytania. Ale koniec końców, dobrnęłam do końca.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zauroczył mnie Twój opis czytania w pościeli, gdy na myśl przychodzą koronki i falbanki :) Czytać klasykę warto, naprawdę warto. Choć z drugiej strony biorąc się później za współczesną literaturę średnich lotów rozczarowanie murowane. Ale tyle jest tych istotnych, ponadczasowych książek, że nie trzeba tracić cennego czasu na te niedopieszczone próby pisarskie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie czytałem. Wstyd. Ciągle są jakieś nowości, a po klasykę prawie nie sięgam. Sam siebie nie rozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam tę książkę niedawno z powodu tego, że była moją lekturą. Przyznaję jednak, że ucieszyłam się na ten obowiązek bo już od jakiegoś czasu chciałam po nią sięgnąć. No cóż, mnie nie zachwyciła. Nie była zła, ale liczyłam na większe zauroczenie powieścią Flauberta. Co nie zmienia faktu, że tę pozycję literacką znać wypada ;)

    OdpowiedzUsuń