niedziela, 5 czerwca 2011

"Piaskowa Góra" Joanna Bator

   Długo czekałam w bibliotecznej kolejce po tę książkę, ale warto było. Jedno zdanie i wiadomo jaka będzie moja opinia, ale... nie od początku tak było.
   Trudno było czytając przyzwyczaić się to zawrotnego tempa narracji, brak wyróżnionych w tekście dialogów i ciągłe opowiadanie - jak bieg "z górki na pazurki" przerywany karkołomnymi ewolucjami w postaci językowych "fikołków". Mnóstwo drugoplanowych postaci, niezliczone ilości wydarzeń - dla wielu jest to góra nie do przekopania i nie do przetrawienia. Ja znalazłam w tej książce kawałek siebie, kawałek swojego życia i pewnie dlatego pozytywnie ją oceniam.
   Fabuły streścić nie sposób, gdybym ja ją opowiadała zajęło by to znacznie więcej czasu niż przeczytanie książki. W skrócie można powiedzieć, że jest to opowieść o polskiej rodzinie, jakich wiele. Z pokolenia na pokolenie zmieniają się priorytety, jednak niezmienne pozostaje jedno - niespełnione marzenia i żal.
"Jadzia ceniła tylko to, czego nigdy nie miała, bo jeśli coś już się jej dostało, nie mogło być przecież wiele warte. A potem znowu codzienność i kurz i zakochanie też za tobą już, nuciła, rozkoszując się uczuciem smutku szczypiącego jak octowa podmywka."
   Całość to groteskowy i często zabawny, ale gdzieś w głębi smutny obraz Polski i Polaków z końca XX. wieku, nie omijający kwestii politycznych i społecznych. Bo jak tu nie śmiać się z kobiet czeszących moher na swoich beretach, czy strojących się na spotkanie Isaury, ale...
   Tego nie da się opisać, ale na prawdę dobrze było przeczytać, żeby spojrzeć na świat z tarasu Piaskowej Góry. Na pewno przeczytam też "Chmurdalię" bo czuję, jakby Jadzia i Dominika gdzieś czekały, żeby opowiedzieć mi swoje dalsze losy.
"Jaki ciąg zbiegów okoliczności i objawień, przypadków i konieczności złożył się na jej, Dominiki Chmury, bycie tu, na Piaskowej Górze? Jakiego drzewa jest gałązką? Czy wsród prababek i praciotek był ktoś, w kim jej dziwność po raz pierwszy wykiełkowała i wyrosła tak, że mogłaby pokazać linię, niechby kręta była, porwana, i pokazać - to zaczęło się wtedy i wtedy. Stąd pochodzę, oto mój początek, mój ród."

9 komentarzy:

  1. Mam w planie zapoznać się z książkami Pani Bator. Ostatnio kupiłam "Japoński wachlarz", tą także mam w planie :) Twoja opinia tylko mnie w tym utwierdziła :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa recenzja, która mnie zachęciła do książki. Z chęcią ją przeczytam:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie dziś czytałam felieton Joanny Bator w "Bluszczu" i pomyślałam o jej książkach,a żadnej nie miałam okazji przeczytać.Teraz z chęcią sięgnę po "Piaskową Górę" :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj naczytałam się o pani Bator wiele dobrego, a jej książki są na początku mojej listy "tych, które koniecznie muszę przeczytać". Twoja recenzja, tym bardziej utwierdza mnie w przekonaniu, że warto.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam tej Pani, ale skoro dobrze pisze to dlaczego nie czytać?

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaintrygowałaś mnie recenzją - nie ukrywam. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja również czuje się przekonana i zachęcona :) Dopisuje do listy :)
    Pozdrawiam :)
    Kass

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja właśnie kończę ją "czytać" (słucham audiobooka) i już wiem, że moja recenzja też będzie pozytywna. Bardzo mi się podoba ta "Piaskowa góra" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli autorka tak dobrze pisze, to warto poznac książkę. Okładka jest niezwykła.

    OdpowiedzUsuń