niedziela, 8 stycznia 2012

"Jane Eyre" Charlotte Bronte

   Co było najpierw: książka czy film? Dla mnie odpowiedź na to pytanie jest jedna: książka. Kiedy usłyszałam o ekranizacji tej powieści, jako fanka filmów kostiumowych i powieści Jane Austen, nie mogłam odmówić sobie przyjemności przeczytania jej. Trochę mi to zajęło, ponieważ w międzyczasie mnóstwo się działo, ale dzięki temu powolnemu czytaniu "Jane Eyre" uprzyjemniła mi wiele wieczorów. Razem z nią spacerowałam po pięknych ogrodach Thornfield Hall, włóczyłam się po opustoszałych wrzosowiskach i przeżywałam jej wzloty i upadki. Lubię zwiedzać te stare angielskie zamki, dwory i domostwa, słuchać jak w kominkach wesoło pali się ogień i bujać się na bujanych fotelach. Trudno powiedzieć co właściwie podoba mi się w takich powieściach, urzeka mnie ich klimat, i to, że zawsze kończą się dobrze.
  Chyba wrócę też do "Wichrowych wzgórz" Emily Bronte i wreszcie przeczytam je ze zrozumieniem, co nigdy mi się dotąd nie udało.
  Bardzo ciekawa jestem też najnowszej ekranizacji "Jane Eyre" i na pewno podzielę się tu wrażeniami po obejrzeniu jej.

11 komentarzy:

  1. Też zaczynałam od książki:) i uwielbiam ją. Film też bardzo mi się podobał:).

    OdpowiedzUsuń
  2. Nowa ekranizacja jest niezwykła pod względem kreacji świata, jednak metodycznie bardzo wiele jej brakuje :)
    Dlatego podjęłaś dobrą decyzję zaczynając od przeczytania książki :)

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie tez książka była pierwsza , ciekawa jestem teraz tej nowej ekranizacji .

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja zawsze gdy mogę w pierwszej kolejności wybieram książkę :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Musze przeczytac zanim obejrzę film :))

    OdpowiedzUsuń
  6. film przecudowny, więc podejrzewam, że książka jeszcze lepsza ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Książkę czytałam kilka lat temu jako lekturę na studiach. Wtedy też widziałam ekranizację z Samanthą Morton w roli Jane. I chociaż wtedy książka podobała mi się bardziej od filmu, to teraz, po obejrzeniu nowej ekranizacji, nie jestem pewna co lepsze.
    Niemniej, wiadomo, zawsze zaczynam od książki. Zawsze. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kupiłam tę książkę, jako nastolatka, miałam może ze 14 lat. Przeczytałam praktycznie jednym tchem. Największe wrażenie zrobiła na mnie film Zefirellego, ale ten z Fassbanderem ma w sobie coś. Może to, że postacie są ludzkie, a poprzednio nabzdyczony pan Rochester tutaj pozwala sobie flirtować z Jane.

    OdpowiedzUsuń
  9. Książka jest cudowna, film też niczego sobie, ale lepsza jest wersja BBC w formie mini-serialu. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba się skuszę na ten mini-serial, może okaże się jak w przypadku "dumy i uprzedzenia" o niebo lepszy od kinowych ekranizacji.

    OdpowiedzUsuń
  11. W zeszły weekend obejrzałam tę wersję i mnie urzekła. Później zauwazyłam, że na moim LoveFilm mogę za darmo obejrzeć też serial BBC z 2006. I jest wspaniały też. Nie wiem która adaptacja lepsza, przychylam się do serialu tylko dlatego że jest dłuższy, jakby ktoś nakręcił coś co trwa 24 godziny, to też bym pewnie była szczęśliwa :)

    Później musiałam przeczytać jakieś trzy romanse historyczne, bo nie mogłam opuścić tych starych angielskim klimatów. :)

    OdpowiedzUsuń