wtorek, 8 marca 2011

Czytając w biegu

...a raczej w autobusie. Choćbym nie wiem ile miała na głowie, jak mało czasu zostałoby dla mnie, zawsze staram się wygospodarować chwilę na czytanie. A, że czytanie stawiam przed pisaniem bloga, to czasami wychodzi na to, że muszę nadrabiać tu zaległości. Ty razem będą to dwie książki: "Drugie spojrzenie" Jodi Picoult i "Oczarowanie" Donalda Spoto.
To pierwsza książka tej autorki, którą przeczytałam i raczej ostatnia. A to dlatego, że książka mnie nie zachwyciła, choć zapowiadała się całkiem dobrze. Z czasem zaczęło pojawiać się coraz więcej bohaterów i wątków, a ja nie byłam w stanie tego wszystkiego ogarnąć, co bardzo mnie irytowało. Pomysł ciekawy i podłoże też - ciarki mnie przeszły kiedy się dowiedziałam, że towarzystwo eugeniczne, o którym jest w książce mowa, działało naprawdę.Realizacja mnie rozczarowała. Dobrnęłam wprawdzie do końca, ale to nie był chyba dobry pomysł, ponieważ zakończenie to zdecydowanie nie jest mocna strona tej książki - jest moim zdaniem naciągane i mało wiarygodne. Miałam wprawdzie ochotę na coś lżejszego, ale nie aż tak. I stało się tak, że musiałam napisać pierwszą aż tak negatywną opinię w półtorarocznej historii mojego blogowania. Na szczęście druga książka, o której chcę teraz napisać warta była czasu, który jej poświęciłam.
"Oczarowanie" to historia życia Audrey Hepburn. Znamy ją z pięknych zdjęć, które ostatnio pojawiają się wszędzie, ale niewiele osób wie o niej więcej. Ja swoje zaległości nadrobiłam czytając jej biografię i oglądając kilka filmów, w których wystąpiła - wcześniej "Śniadanie u Tiffany'ego" a kilka dni temu - "Rzymskie wakacje" - polecam je z całego serca, tym, którzy lubią stare i Audrey :)
Wracając do "Oczarowania" to pokazuje ono życie Audrey od narodzenia, przez przeżycia wojenne, pierwsze kroki na scenie, sukcesy filmowe aż do jej śmierci w 1993 roku.
W niektórych miejscach - jak to się w biografiach często zdarza - autor wyraża się nico pompatycznie i przesadnie, ale na szczęście nie dzieje się tak za często. Książka daje nam obraz Audrey takiej jaka ona była - skromna i perfekcyjna w każdym calu, czasami zagubiona i potrzebująca - po prostu kobieca.

A skoro mowa o kobietach, to życzę wszystkim kobietom - bibliofilkom z okazji naszego święta wiele radości płynącej z czytania!

2 komentarze:

  1. Do Jodi Picoult mam dosyć osobliwe podejście. Od pierwszej przeczytanej powieści - "Bez mojej zgody" - stwierdziłam, że nie mam zamiaru kupować jej książek. Wypożyczyć od czasu do czasu którąś z biblioteki - ok, ale kupno nie wchodzi w grę. Tak się jakoś złożyło więc, że na razie przeczytałam tylko jedną powieść :) I nie rozumiem tych ogólnych zachwytów.

    "Oczarowanie" zaś nieco mnie... oczarowało ;) Uwielbiam Audrey Hepburn i bardzo ciekawi mnie historia jej życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Biografia Audrey jeszcze przede mną, a jest to pozycja wręcz obowiązkowa, ponieważ cenię i uwielbiam jej postać :)

    Co do Picoult to jesteś chyba pierwszą osobą z jaką się spotkałam, aby jej pozycje nie przypadły komuś do gustu :) Owszem, jej pozycje są raz słabsze, raz lepsze ale jak dla mnie zawsze dobre. Choć nie na tyle, aby kupować te książki na własność, to tytuł które czyta się raz i do nich więcej nie wraca ;) A ten tytuł jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń