Na pozór zwyczajna historia życia jednego człowieka, Szymona Pietruszki, staje się okazją do snucia rozważań na naprawdę ważnye tematy. Całość spina snujący się przez całą powieść wątek grobu:
"Wybudować grób. To się tylko tak mówi. A kto nie budował, ten nie wie, co taki grób kosztuje. Prawie tyle co dom. Choć grób, mówią, też dom, tylko że na tamto życie. Bo wieczność nie wieczność, ale swój kąt powinien człowiek powinien mieć."Tak zaczyna opowiadać o sobie główny bohater, i ta opowieść o budowaniu grobu staje się opowieścią o jego burzliwym życiu, o wojnie, o rodzinie, o wychowaniu, o miłości, o szczęściu, o przywiązaniu do ziemi i o zagrożeniach jakie niesie ze sobą współczesność i... można by jeszcze długo wymieniać. Losy Szymona, jego rodziny i wioski pokazują polską wieś XX-ego wieku, zachodzące w niej przemiany, kształtowanie się nowego ustroju. Swoją drogą bardzo ciekawa panorama społeczeństwa. Nie brakuje tu też ironii i humoru, a wszystko to w najlepszym wydaniu.
"Aż dziwiliśmy się, że chce mu się tak czytać i czytać. Bo z całej sali tylko on jeden czytał. Czy oczów nie szkoda? Czy głowa nie boli? A wreszcie i po co? Naczyta się człowiek, naczyta, a potem i tak wszystko do ziemi z nim pójdzie. Z ziemią co innego. W ziemi się narobi, ale ziemia zostaje. A z czytania żeby choć linijka czy słowo."Historia nie jest też opowiedziana chronologicznie - Szymon snuje wielopoziomowe dygresje, a tekst podzielono na rozdziały według kryterium tematycznego. Ich tytuły wskazują na rzeczy, które są bliskie sercu Szymona i każdego człowieka - "Bracia", "Matka", "Chleb", "Ziemia".
"Nie powinniśmy się rodzić, kiedy nie umiemy żyć."We mnie ta książka budzi bardzo przyjemne wspomnienia z wakacji spędzanych w dzieciństwie u dziadków na wsi - spokojny rytm życia wyznaczany przez naturę i prace polowe, szacunek do ziemi i rodziny. Polecam wszystkim, którzy chcą na chwilę wsłuchać się w rytm ziemi i poznać niesamowitego człowieka jakim jest Szymon Pietruszka a przy tym, kawałek bardzo wartościowej polskiej literatury, zaczytać się w zapomnianej już nieco polszczyźnie naszych dziadków.
* Myśliwski, Wiesław (2008): "Kamień na kamieniu", Kraków: Wyd. Znak.
Przeczytam!:)
OdpowiedzUsuńSądząc po Twoim opisie książka ma dużo wspólnego z inną pozycją tego autora "Traktatem o łuskaniu fasoli". Tam też mamy opowieść snutą przez narratora, w postaci przeplatających się dygresji. Wnioskując z cytatów - język też jest bardzo podobny. Jeśli nie czytałaś - polecam.
OdpowiedzUsuńPaula: bardzo się cieszę, że Cię ostatecznie przekonałam i mam nadzieję, że Ci się spodoba!
OdpowiedzUsuńlilybeth: "Traktat..." już czeka na półce na swoją kolej, pewnie niedługo podzielę się tu wrażeniami :)
Z całą stanowczością mogę stwierdzić, iż uwielbiam Myśliwskiego.
OdpowiedzUsuńMam za sobą "Traktat", "Widnokrąg" i oczywiście "Kamień na kamieniu". Wszystkie genialne, nastrojowe, poruszające i mistrzowsko wykreowane.
Strasznie żałuję, że mam już prawie wszystko, co najlepsze za sobą.
Pozdrawiam :)