sobota, 14 marca 2015

"Wołanie kukułki" R. Galbraith

Pewnie nie sięgnęłabym po tę książkę, gdyby jej autorką nie była J.K. Rowling. "Trudny wybór", jej poprzednia książka dla dorosłych, umocnił moje przywiązanie do jej twórczości. I nie wiem, co musiałoby się stać, żebym to zmieniła.
Sam fakt, że spodobała mi się tak bardzo, ze postanowiłam opisać to tutaj po długiej przerwie powinien o czymś świadczyć.
Autorka stworzyła intrygującą i budzącą sympatię postać Cormorana Strike'a, mężczyznę po przejściach, który po kolejnym niepowodzeniu od nowa staje na nogi... a dokładniej na nogę, ponieważ pobyt na wojnie "kosztował go utratę prawej nogi" jakby sam powiedział. Cormoran jest prywatnym detektywem. A w chwili, kiedy go poznajemy jego firma niespecjalnie prosperuje... Ciąg wydarzeń, który następuje po krótkim wprowadzeniu czytelnika w sytuację jest bardzo misternie skonstruowany. Chociaż starałam się z całych sił, nie udało mi się wykryć sprawcy zbrodni przed detektywem.Podziwiałam za to kunszt autorki, której twórczość dorasta razem ze mną. Dawno temu wprowadziła mnie do świata magii i czarodziejstwa, dziś dzięki niej coraz bardziej zaczynam doceniać powieści kryminalne.
"Wołanie kukułki" w wykonaniu Macieja Sthrua pochłonęłam w kilka pochmurnych wieczorów i poranków, kiedy uprzyjemniał mi drogę do pracy. Nieraz stojąc w korku wybuchałam śmiechem a po dotarciu na miejsce siedziałam w samochodzie, żeby dokończyć rozdział. Aktor zrezygnował z prostego odczytania prozy na rzecz kreatywnego rozwiązania - różnicuje głos dopasowując go do charakteru mówiącej postaci. Brzmi to raz zabawnie, raz bardziej mrocznie - słuchało mi się go z ogromną przyjemnością. Oczywiście zaczęłam już słuchanie drugiej części przygód zagadkowego detektywa i jego inteligentnej, choć nieco ciekawskiej asystentki Robin.

Polecam!