Odkąd przeczytałam "Prawiek..." lubię od czasu do czasu wracać do tej autorki i poznawać książki, które napisała wcześniej. Na szczęście jeszcze kilka mi zostało. Tym razem padło na zbiór opowiadań. I jak to z opowiadaniami bywa - jedno zapada w pamięci bardziej, inne mniej. Tytuł zbioru mówi sam za siebie - autorka "próbuje się" w różnej tematyce, jakby ćwiczyła grę na różnych bębenkach, ale za każdym razem, czuć, że to ONA, jedyna i niepowtarzalna, chociaż ustami bohaterki ostatniego, tytułowego opowiadania mówi, "jestem ani wysoka, ani niska, nie za tęga, ani nie za szczupła, moje włosy nie są ani jasne, ani ciemne. Mam nieokreślony kolor oczu...", to jej samej ta 'nieokreślona nijakość nie dotyczy.
Na mnie największe wrażenie zrobiło już pierwsze - "Otwórz oczy, już nie żyjesz", które opowiada o pewniej czytelniczce kryminałów. Kobieta czyta w każdej wolnej od codziennych obowiązków chwili, a jej życie zaczyna przeplatać się z literacką fikcją. Ciekawe, jakie historie przeżywamy na co dzień, jakie opowiadanie powstałoby, gdyby spisać to, co robię i to, o czym czytam? Jaki wpływ ma na nas literatura, a jaki my na nią?
Cały zbiór jest niewyczerpaną kopalnią głębokich przemyśleń i czasami bardzo trafnych cytatów:
"Czas stał się bolesny któregoś dnia, gdy w jednym krótkim momencie uświadomiłam sobie nagle, co znaczy 'teraz'. 'Teraz' bowiem znaczy - 'już nigdy'. 'Teraz' znaczy, że to, co jest, właśnie w tym samym momencie być przestaje, obsuwa się jak zmurszały stopień schodów. Jest pojęciem strasznym, porażającym, obnaża całą okrutną prawdę."
"Mówiła, że to największy przywilej człowieka - posiadać teraz; tylko to możemy mieć. Dlatego wymyślono język - żeby kontrolował przenoszenie się zdarzeń z przeszłości w przyszłość, a więc żeby miał władzę nad czasem, żeby zatrzymywał czas, choćby na tę krótką chwilę, kiedy z całą powagą wypowiada się 'jestem'. Mieć 'teraz' to znaczy mieć świadomość swojego istnienia, to znaczy być w nieruchomym oku cyklonu, stać tam i przyglądać się wirującym zdarzeniom, odkrywać ich kolisty, porywający wciąż i wciąż porządek."
Można tu poznać wiele motywów, których rozwinięcie znajdujemy w późniejszych powieściach Olgi Tokarczuk oraz to co mnie najbardziej zachwyca i przypomina mi swoim działaniem obiektyw aparatu - umiejętność zwrócenia uwagi, 'wyostrzenia' pozornie nieznaczącego detalu i jednoczesne delikatne zaznaczenie otoczenia.
Jest to na pewno istotna pozycja wśród prozy Tokarczuk, warta przeczytania, chociaż nie polecam jej czytelnikom, którzy jeszcze nigdy jej nie czytali. Znajomość z tą autorką na pewno lepiej zacząć od "Prawieku..."